czwartek, listopad 21, 2024

Bajkał

 bajkal 3

Lato na Bajkale to najlepsza pora na wyprawy niosące ze sobą wiele niespodzianek. Czego więc można oczekiwać od wyjazdu, który zaczął się od najprawdziwszej niespodzianki.  Mam wspaniałą wiadomość. Pamiętacie wyjazd marcowy, czy już go zapomnieliście?

Zobaczyć siebie na stronach popularnego czasopisma nurkowego jest zawsze przyjemnością. Przyjemnie jest pokazać je znajomym i przyjaciołom, wspominać jak było. Można wziąć czasopismo z półki, pooglądać i powiedzieć, tak ja tam byłem, ja to zrobiłem.Bajkal 1

To właśnie jest pamięć, pamięć, która zostanie z Tobą na zawsze.

Pływanie pod wodą to przede wszystkim podróż. Nie ma znaczenia jak długo ona trwa. To zawsze przygotowania, pakowanie, rozpakowywanie, spotkania, dyskusje. To droga na której pełno jest niespodzianek.  Ruszamy w niezwykłą podróż. Naszym celem jest Małe Morze, miejsce na Bajkale, gdzie chcemy zrealizować kilka podlodowych nurkowań.  Na początku powinniśmy jednak wypełnić jeszcze jedną misję. 

Bajkał zawsze był uważny za żywą Istotę. Do dnia dzisiejszego wzdłuż drogi prowadzącej nad jezioro „stoją” ofiarne miejsca. 

Nikt z podróżujących tą trasą nie przejedzie tamtędy nie zatrzymując się i nie składając ofiary bogu jeziora Burchanowi. Czasami jest to drobna moneta, a czasami kilka kropli wódki. 

Małe Morze to wąska przestrzeń pomiędzy brzegiem a największą bajkalską wyspą Olchonem. Zalew nazwany został tak przez miejscowych, którzy Bajkał inaczej niż Morzem nie nazywają.  Jego gruby lód przyciąga nie tylko rybaków i nurków, ale także zwykłych turystów.  Przylądek Choboj to najdalej na północ wysunięta część wyspy. Zimą tworzą się tutaj wielkie lodowe torosy, rezultat działania mrozu, wiatru i prądów. Właśnie wśród nich mamy zamiar nurkować. Na początek musimy jednak dostać się pod lód.  Jego grubość to nieco powyżej 1 metra.  To i tak dość skromny rezultat jak na Bajkał.  Poprzednia grupa nurkujących zostawiła nam wyrąbany przerębel. Zdążył on jednak już zamarznąć i ponowne jego oczyszczenie zajęło nam ponad godzinę. Nurkowanie pod lodem to dla naszych organizmów zupełnie nowe doświadczenie.

bajkal 2Oprócz chłodnej wody i lodu, co bardzo utrudnia nurkowanie jest jeszcze obawa, że nie trafimy z powrotem do przerębla. Jeżeli w czasie nurkowania pod lodem pojawia się jakiekolwiek problem człowiek nie może tak po prostu wypłynąć na powierzchnię, ale musi pokonać całą długą drogę do przerębla. Nurkowanie pod lodem wymaga współpracy całej ekipy, zarówno tej będącej pod wodą, jak i ratownika na powierzchni. Bajkalski lód zadziwia nie tylko swoją grubością, ale i przeźroczystością. Przez długi czas widać przez niego płynących w stronę torosów nurków. Bardzo szybko zostają jednak sami wśród lodowego królestwa.
Na grubym lodzie tysiącami widoczne są planktonowe organizmy, które potrafią żyć i rozwijać się w tych tak nieprzyjaznych warunkach.Pionowe wmarznięte linie przypominają lekko zabarwione szkło wykonane przez wysokiej klasy mistrza artystę.  Wiszące nad nurkami bryły lodu robią niesamowite wrażenie.  Wydaje się, że mogą one w każdej chwili upaść i rozgnieść nurka.  Chaotycznie zamarznięte bryły tworzą pieczary, galerie i tunele.  bajkal4W tym lodowym labiryncie łatwo zabłądzić, a czas na szukanie drogi powrotnej ograniczony jest zapasem powietrza w butlach i chłodną wodą.  Temperatura nieco tylko wyższa od zera i chociaż mamy ciepłe suche skafandry i rękawice chłód powoli zaczyna przenikać do naszych ciał. Na szczęście zawsze znamy drogę powrotną. Koniec zwykłej linki staje się drogowskazem do przerębla i jedynym ratunkiem dla nurka. Trzymany przez doświadczonego ratownika, który uważnie cały czas obserwuje nurkujących , w każdym momencie gotowy jest do udzielenia pomocy.  Nie zwracają uwagi na chłód tylko fotografowie, którym praca wprost pali się w rękach.  Takich jak ta, zdjęciowych platform nie łatwo jest znaleźć. Oczarowała ich ta bajkalska bajka.
Czym dalej w „morze”, tym lód staje się coraz grubszy i bardziej jednolity. Zaczął się on tworzyć już podczas grudniowych bajkalskich dni i nocy. Lodowy pancerz nie wytrzymywał nacisku i pękał z hukiem pod naporem wiatru zmieniając się w lodowo-wodną mieszaninę.  W końcu jednak mróz zwyciężył i pokruszone lody zamarzły na długie miesiące. Dopiero wiosną pod wpływem coraz wyżej stojącego słońca zaczną się topić.

Wracamy pełni wrażeń.
Fotografowie bardzo zadowoleni. Reportaż prawie gotowy, można wyjeżdżać.

 /Marek Strzelichowski/